niedziela, 1 grudnia 2013

4. Najlepszy przyjaciel bez względu na to, co się dzieje.

Year of silence

    Koszulkę założyłam, aparat mam, makijaż jakiś też. No, chyba wyglądam całkiem przyzwoicie. To już moja druga prezentacja Zaksiaków. Nadal nie dociera do mnie obecność Rouziera w drużynie i chyba uwierzę w nią dopiero, gdy zobaczę go na własne oczy.  To będzie najlepszy sezon w mojej karierze kibica. Na bank.
-Nie strój się tak.
-Ja nie będę przypominać, kto przez parę dni wymyślał fryzury i makijaż na prezentacje Jastrzębia.
-Przepraszam cię bardzo, ja jestem singielką, do tego czirli czirli, musiałam się wyjątkowo dobrze prezentować.
-I tak największą uwagę zwrócił na ciebie Zbychu, co nie powinno dziwić. Poza tym, nie ma możliwości, żebym moją wiedźmowatą aparycją zwróciła uwagę kogoś z Zaksy.
-Przestań, jesteś urocza.
-Wolałabym być ładna niż urocza.
-Jesteś śliczna i dobrze o tym wiesz.
  Byłabym wdzięczna, gdyby skończyła z tymi kłamstwami. Przyjaźnimy się, nie musi mi łgać prosto w oczy.
-Jestem wiedźmą. Brzydką, potworną wiedźmą, ale nie czas na dołowanie się. Idziemy?
 Droga na halę niemiłosiernie się dłuży. Robię Amelii parę zdjęć, oczywiście na każdym wychodzi niczym modelka, a nie rasowy ziemniak od razu wykopany z ziemi (tak, mówię o sobie). W hali od razu łapię klimat rozpoczęcia sezonu. Oprócz oglądania prezentacji zawodników oceniamy czirliderki. Ze wszystkich zespołów nasze są najlepsze (chociaż i tak są daleko od idału).
-Ty ty ty, Elena, nie poruchamy Antka, zobacz – z początku nie rozumiem, o co chodzi Amelii. Spoglądam na dziewczynę, którą mi dyskretnie pokazuje i od razu czaję aluzję. Élodie Martin, witamy w Kędzierzynie! Niestety, Polsza to nie France France ani Grejt Britajn, tu kariery modelki nie zrobisz. Na tym zadupiu to ty się dziewczynko zanudzisz.
-Nie gadaj do niej w myślach.
  To może ty mi w nich nie czytaj?
-Niby dlaczego?
-Swoje hejty możesz opowiedzieć mi,  z chęcią się przyłączę.
  Już mam mówić, gdy spiker zapowiada wyjście Antka. Wbijam wzrok we Francuza i dopiero zaczynam wierzyć, że on będzie tu grać. Klaszczę chyba bardziej niż Elo Elo trzy dwa zero, a to już świadczy o moim bezgranicznym uwielbieniu do Rouziera.
-Jest piękny. Przepiękny.
-Do Apolla mu brakuje.
-Chyba żartujesz.
-Eli, poczekaj z zachwytami do pierwszych meczy i jego zachowania po nich.
Oczywiście, że nie czekam. Gdy wpuszczają nas na boisko do zawodników od razu idę w stronę Anto.
-Am, dobrze wyglądam? – pytam, wciskając do jej rąk aparat. No oczywiście, bez obśmiania się nie obejdzie. Tu się nie ma z czego śmiać, muszę przy nim dostatecznie ładnie wyglądać.
-Elka, nie poznaję cię! Zaraz ochrzczę cię sikającą w majtki hotką i na tym się skończy.
 Jakbyś ty nie była hotką przy Łasko, pffff. Dobra, Elena ogarnij się. Pamiętaj, znasz doskonale francuski i zaraz to wykorzystasz. Gotowa? Trzy, dwa, jeden…
-Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
TA MINA, TA MINA! WIEDZIAŁAM, ŻE TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁ! Kto jest górą, kto jest górą? Mika!
-Jesteś Francuzką?
-Nie, studiowałam filologię francuską. Więc zgodzisz się?
 Oczywiście, że nie ma innej możliwości. Po tym, w jaki sposób go zaskoczyłam na pewno mnie zapamięta. No cóż, wreszcie tyle lat katorgi na coś się przyda. Zachwycona odchodzę na bok i chyba do końca dnia nie przestanę się uśmiechać.
-Orgazm?
-I to wielokrotny.
 Tak, my zdecydowanie powinnyśmy się leczyć.

    Parę dni później to ja marudzę na Amelię i jej szykowanie. Drużyna Jastrzębskiego ma się integrować z czirliderkami i sztabem w klubie. Od dwóch godzin siedzę u niej i słucham, jak to ona nie wyrwie Łasko i co z nim gdzie nie zrobi. Mam tego serdecznie po dziurki w nosie tym bardziej, że przebiera się w coraz to mocniej prowokujące stroje.
-Ami, skończ, wstydu sobie oszczędź – jęczę zdegustowana. W tych spodenkach ma prawie gołą dupę. Michał nie wygląda na faceta, co leci na takie łatwe laski.
-Wiesz to? Ty mi zazdrościsz.
  To jest dziwne. Zaczynam się bać.
-Niby czego?
-Bo ty nie idziesz na taką imprezę i nie jesteś związana w jakiś sposób z Zaksą by móc zapoznać się z Rouzierem.
  Tego się nie spodziewałam i jest mi zwyczajnie przykro.
-Amelia, z całym szacunkiem i moją miłością do ciebie, ale to nie ja stroję jak dziwka pod latarnię mając zamiar przelecieć faceta, który mi się podoba nawet nie próbując go poznać.
 Przesadziłam. Ale zrobiłam to dla jej dobra. Znamy się tyle lat, że nie mam zamiaru niczego przed nią ukrywać. Widzę, jak narasta w niej wściekłość i wydaje mi się, że za chwilę ślad jej ręki odbije się na moim policzku.
-Elena idź, zanim jeszcze gorzej się pożremy.
-Przecież miałam cię zawieźć do Jastrzębia.
-Dam sobie radę. Idź. I dziękuję za szczerość, przynajmniej nie ubieram się jak zakonnica.
-Czy ja ubieram się jak zakonnica?
-Tak. Ostatnio w ogóle o siebie nie dbasz. To, że Piotrek jest daleko od ciebie nie znaczy, że musisz wyglądać niczym zapuszczona bezdomna.
  Urażona tymi słowami wychodzę z mieszkania Amelii. Nie wiem, czy przekleństwem czy błogosławieństwem jest mieszkanie w bloku obok, ale od razu, gdy wchodzę do swojej jaskini, podchodzę do lustra. Naprawdę nie widzę nic złego w zakładaniu dżinsów, bluzek i trampek. Nie wyglądam wyzywająco czy komicznie. Wyglądam normalnie. Poza tym, nie nakładam tony makijażu bo przypominałabym klowna. Z resztą, ja nie potrafię się tak pindrzyć. Czy ja naprawdę nie mam się czym przejmować? Robię sobie herbatę i rozkładam się przed laptopem, żeby dokończyć tłumaczenie. W międzyczasie słucham przedziwnych piosenek francuskich i zapominam o kłótni z Amelią, dopóki ona sama o sobie nie przypomina. Nie odbieram połączeń, jednak ulegam widząc sms od niej.
‘Proszę cię Elena zabierz mnie stąd ja tu dłużej bez ciebie nie wytrzymam błagam’
No tak, jak trwoga to do Miki. Dla nauczki powinnam zostawić ją samą, ale nie potrafię. W głowie mam mnóstwo mało optymistycznych scenariuszy, przebieram się więc w długą, czarną sukienkę na ramiączka, narzucam na siebie ramoneskę (oczywiście też czarną, w końcu ubieram się niczym zakonnica) i ruszam na ratunek Am. Zapewne Zbyszek nie daje jej spokoju i ta biedna nie wie, jak ma się uwolnić. Wątpię, że mając okazję zrezygnowałaby z podboju Łasko. Gorzej, jeśli zdążyła już dostać od niego kosza…
Z całym asortymentem złych przeczuć wchodzę do klubu, gdzie odbywa się integracja Jastrzębskiego Węgla. Powoli rozglądam się w poszukiwaniu Amelii, widzę jedynie czirliderki (albo striptizerki) wyginające się przy siatkarzach. Powoli kołyszę ciałem w rytm muzyki, nieustannie się rozglądając. Nie widzę Bartmana i jego towarzysza. Spili się i leżą pod stołem czy wyrwali jakieś panienki? A jeśli oni razem wzięli się za Amelię?
-Mogę prosić do tańca?
  O kurwa. Jego mi brakowało.
-Jesteś pewien, że chodzi ci o mnie?
  Łasko, chłopie, błagam cię, nie, nie, nie…
-Widziałem cię na prezentacji Jastrzębskiego i wpadłaś mi w oko.
 Kurwamaćjapierdolęratunkupomocy! Co robić, Elena, co robić?
-To… to miłe.
  Amelia mnie zabije. Gdzie ona do cholery jest?!
-To jak, mogę liczyć na jeden taniec?
  Z braku innego wyjścia zgadzam się. Zupełnie nie mogę pojąć, dlaczego spodobałam się Michałowi. Powinien oszaleć na punkcie Amelii, a nie podbijać do mnie. DO MNIE. Ja mu nie pozwalam, jeżeli nie da mi spokoju, pójdę do sądu po zakaz zbliżania się, obiecuję. No bo proszę, ja i Amela to zupełnie inne światy i to nią musi się zainteresować. No świetnie. Genialnie. Amelia patrzy się z mordem w oczach a Łasko nie wygląda, jakby miał mnie puścić.
-Przepraszam, ale muszę iść – nie wiem, czy mam się uśmiechnąć i podziękować, więc po prostu odchodzę i próbuję złapać wściekłą Amelię. Zaraz umrę, czuję to. Wbije mi paznokcie w szyję, udusi przy ludziach i z uśmiechem rzuci moje ciało pod nogi Łasko.
-Co to kurwa było?! – krzyczy roztrzęsiona. Obym ja zaraz nie zaczęła wrzeszczeć.
-Chodź do domu – biorę ją za rękę i o dziwo, nie rzuca się. Wsiadamy do samochodu i patrzymy się na siebie.
-To była porażka. On był zupełnie niedostępny, odpychał od siebie wszystkie dziewczyny, siedział i pił piwo. Dosiadłam się do niego, próbowałam zagadać, nic. Coś tam wymruczał i tyle. Za to Bartman łaził za mną, a za nim Kubiak. Pierdolca z nimi obojgiem dostawałam. Powiesz mi, co zrobiłaś, że Łasko wstał od stołu i z tobą tańczył?
  Powiedzieć prawdę czy nie powiedzieć?
-Podszedł do mnie i powiedział, że mu się podobam.
   Ty głupia, beznadziejna, żałosna krowo! Ty zaczniesz kiedykolwiek myśleć czy zostaniesz tępą dzidą bez mózgu do końca świata?
-A on… on się tobie podoba?
-Amelciu, mam Piotrka i jakoś nie podoba mi się opcja zamienia go na Łasko. Twojego Łasko.


----------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że uda mi się powalczyć z regularnością i będę tu wstawiać coś częściej. W razie pytań, zapraszam na tumblra czy twittera.

5 komentarzy:

  1. utożsamiam się trochę z Elenką, to chyba nie za dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha xp Jezu, typowo!! Ja tak samo zawsze jak piszę po francusku z kimś związanym z siatkówką to od razu banan na twarzy i myśl 'to po to się tyle męczyłam!' xD

    TAAK!!:D Właśnie tak bardzo chciałam, żeby Łasko się do Eleny przyczepił :D:D Czytasz w moich myślach:p
    Podoba mi się ten rozdział:D

    W ogóle nie wiedziałam, że Ty piszesz! Dobrze, że mi prosaen powiedziała:D Tak samo było z tym, że lubisz Zakse:p Może napiszemy razem coś o hejtowaniu naszej księżniczki xp hahahaha

    Mam nadzieję, że uda Ci się z tą 'regularnością' xD
    jct zapraszam do siebie:) (Dopiero zaczynam się muszę chamsko reklamować xp)

    OdpowiedzUsuń
  3. Specyficzne dziewczyny nie ma co! Potrafią sobie nagadać, a poten jakby nigdy nic idą dalej. To zdecydowanie musi być wielka przyjaźń. No tak Łasko nie pozwala się poerwać, Łasko sam podrywa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Również mam nadzieję, że będziesz tu częściej :) Niemiła scena dla Amelii, ale nie może mieć do przyjaciółki pretensji. Swoją drogą Elena jest chyba zbyt krytyczna wobec siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ani trochę się mu nie dziwię, że nie est zainteresowany dziewczynami, które same pchają mu się do łóżka. Facet to myśliwy ;) Ciekawe jak ta rywalizacja (?) wpłynie na przyjaciółki.

    OdpowiedzUsuń