środa, 8 stycznia 2014

6. Nie zmienisz tego, kim byliśmy.

Trojans

   -Żeby z tego fanfika nie było, wiesz, nawiązujecie romans i…
-Skończ te żarty. Od tygodnia nie myślę o nikim innym. Jak przyjechał Piotrek to raczej skupiam się na nim, ale kiedy jedzie na to szkolenie i mi się Rouzier przewinie w głowie, to tak zostaje.
-Bo ci się podoba.
-Wcale temu nie zaprzeczam.
-No właśnie. Podoba ci się, więc o nim myślisz. To normalne.
-To nie jest normalne, bo mam Piotrka!
-Oesu, Elenka, ogarnij. Zachowujesz się, jakbyście się przelizali albo poszli do łóżka. Wy ledwo co ze sobą porozmawialiście, a on w podzięce za pomoc pocałował cię w policzek.
     Nie rozumiem, dlaczego wszelkie wszelakie żale i niepokoje wylewam w łóżku Amelii, a ona swoje w moim. Wpierniczamy razem nutellę, znaczy się, ja aktualnie dyndam głową na dół i bawię się moimi zwisającymi włosami. Całkiem dojrzale.
-Elenka, pamiętasz, jak się pocięłam?
    Nie to, żebym panikowała, ale chyba nie szykuje się powtórka z rozrywki, PRAWDA?
-Od razu mówię, że tego nie zrobiłam – dodaje szybko i na dowód ściąga bluzkę. – Widzisz? Jestem już całkiem dorosła, wyrosłam z tego rodzaju masochizmu.
-Spróbowałabyś cokolwiek zrobić – prycham i siadam pod ścianą, wyczuwając poważną rozmowę. – Czemu się pytasz, czy pamiętam?
-Czułam się wtedy strasznie źle. Niby wszyscy uważali mnie za taką ‘ura bura podziwiajcie moją wyjekurwabistość’, a w środku dostawałam schiz, że nikt mnie nie lubi, co było jednak w większej części prawdą. Tamtego dnia po zajęciach dostałam takiej schizy, że nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Znalazłam jakąś żyletkę, założyłam słuchawki, puściłam Rhiannon, dlatego teraz tak tego nie znoszę, i zaczęłam, kreska po kresce. Tak się przeraziłam tym, co zrobiłam, że poleciałam biegiem do wanny, obywałam się wodą i wyłam. Wyłam nie z bólu, a z mojej głupoty. A kolejnego dnia ty byłaś praktycznie nieżywa.
-Więc kupiłyśmy szlugi, których nie potrafiłyśmy odpalić i się najebałyśmy. Ty mi pokazałaś cięcia, ja krzyczałam. No, tego nie zapomnę do końca życia.
-A pamiętasz, co się w tamtym czasie z tobą działo?
     Nienawidzę wracać do tych wspomnień. Czułam się naprawdę koszmarnie i…
-Amelia, czy przypomniałaś to dlatego, że wtedy byłam zauroczona Kubą, który miał dziewczynę?
-Kuba miał dziewczynę, ale was poznałam i szybko przestał ją mieć.
-Świetna sugestia.
-Dziękuję kociaczku. Zostań u mnie na noc, co? Elenko, powspominamy, pośmiejemy się…
-Nie zostawię Piotrka samego.
-Jezu, nic, tylko Piotrek i Piotrek!
     Mój ulubiony temat do kłótni. To co, zaczynamy?
-Melka, ja mam cię codziennie. Nie widziałam go prawie miesiąc.
-Nie umarliście z tęsknoty?
-Nie bądź zazdrosna. To chyba całkiem normalne, że chcę spędzić trochę czasu ze swoim facetem.
-Nie. Potrzebuję o wiele więcej uwagi niż myślisz.
    Egoistyczne podejście Amelii zwykle objawia się w obecności Piotrka. Często chce mi się śmiać z ich ‘rywalizacji’ o mnie, ale w sumie rozumiem ją. Jakby nie patrzeć, właściwie mamy tylko siebie nawzajem, bo jakiś wielkich znajomości z nikim nie nawiązałyśmy. 
-Wiem kochanie.
     Całus w czoło rozchmurza ją. Przytula się do mnie i zaczyna bredzić coś pod nosem. Tradycyjnie to znak, że zaraz powie coś, co może mi się nie spodobać.
-Idę z Zibim na imprezę.
-Acha. To z nim teraz kręcisz?
-Nie, to nie kręcenie. Po prostu jakoś tak wychodzi…
-Robisz to na złość Łasko?
-Nie, chyba nie. Idziemy w sobotę po meczu, chcecie iść z nami?
-Zobaczę. A ty powiedz, Zibi mieszka sam?
-No co ty! Mieszka z Kubiakiem i Dżagą.
-Zatrudnili go jako przyzwoitkę?
    Do powrotu Piotrka z Wrocławia nabijamy się z siatkarzy. Mój facet nie odpuścił okazji by podogryzać sobie z Amelą, więc przyszedł po mnie, jednak by uniknąć rozlewu krwi szybko zwijam się od Przybyszewskiej. Wstępujemy do sklepu i jak zwykle gubię Piotrka, który za chwilę przyleci z zupełnie niepotrzebnymi rzeczami. Będzie chciał mi udowodnić ich przydatność…
-Dzień dobry!
    Jeżeli nie zdejmie łapy z mojego biodra i zobaczy to Piotrek, mamy przerypane.
-Dzień dobry, Antonin.
   No, buziak w policzek i już jest lepiej.
-Jedziesz na mecz ze Skrą? – pyta, nadal stojąc w niebezpiecznie bliskiej odległości (nie będę definiować tej odległości, bo jest godna wyśmiania).
-Nie, moja przyjaciółka tańczy w zespole czirliderek w Jastrzębskim Węglu a w sobotę Jastrzębie gra spotkanie u siebie, więc obiecałam przyjść – wyjaśniam, dzielnie nie patrząc mu w oczy. Tak, mam prawie 25 lat. Tak, wstydzę się.
-Szkoda. Miałem nadzieję, że wyjdziemy gdzieś wieczorem wspólnie.
   CO? Kurwa Anto, nawet teraz możemy wyjść, tylko powiedz!
-Bo wiesz, chciałbym, żeby moja dziewczyna…
     Okej. Już załapałam aluzję.
-…nie była tu sama. Élodie czuje się trochę nieswojo i chciałbym, żeby ktoś taki jak ty…
     Taki jak ja? Ktoś, kto stałby w jej cieniu, by gwiazda rozkładówek mogła popisywać się postępami w życiu na tym zadupiu przed światem?
-…pomógł jej się tu odnaleźć. Znasz francuski i wydajesz się być naprawdę miłą osobą…
    WŁAŚNIE, WYDAJĘ SIĘ BYĆ.
-…To jak, mogę na ciebie liczyć?
-A ona chce w ogóle jakąś pomoc?
-No właśnie jak się dowiedziała o tobie to się ucieszyła. O, z resztą idzie.
    Ja wiedziałam, że ten katastrofalny moment musi nadejść, po prostu wiedziałam. Here she goes, ubrana w ciuchy za kilkanaście tysięcy, z nienaganną fryzurą i idealnym makijażem. Wyglądam przy niej tak kiepsko, że teraz zaczynam się modlić, by Piotrek przyszedł i mnie od nich wyciągnął.
-To ty jesteś Elena? Tak strasznie miło mi cię poznać, Élodie Martin, cześć.
    O kurwa. Ona się cieszy. TO PIERWSZA OSOBA, KTÓRA SIĘ CIESZY, ŻE MNIE POZNAŁA I NIE WYGLĄDA, JAKBY UDAWAŁA.
-Cześć. Antonin mówił, że potrzebujesz pomocy z aklimatyzacją…
-Boże, Elena, jakbyś mi pomogła to pokochałabym cię od razu! Ja zupełnie nic nie rozumiem, znaczy się, nie mylę tak jak Anto ‘dzień dobry’ z ‘dobry wieczór’…
     Czy ktoś jest w stanie mi wyjaśnić, dlaczego mój facet chowa się za półkami? Udając, że słucham Elko Elo próbuję rozkminić przyczynę, dla której Piotrek chowa się i wychyla zza działu obok. Zazdrosny nie jest, wie o moim hotkarskim szaleństwie na punkcie Rouziera, więc to nie to.
-To kiedy?
-Co kiedy?
-No kiedy się spotykamy na babską pogaduchę?
-Może w niedzielę po południu? Daj mi swój numer, zadzwonię do ciebie.
      Zapisuję w telefonie numer Martin, żegnam się z nimi i idę do Piotrka, który udaje wielce zajętego czytaniem etykiety na puszce kukurydzy.
-Nie mogłeś normalnie podejść? – pytam. – Zjedliby cię?
-Czekałem na rozwój wydarzeń – odpowiada.
-Na jaki rozwój wydarzeń?
-No między tobą i Rouzierem a Elo Elo. Myślałem, że może zrobi wam jakąś karczemną awanturę czy coś.
-Niby o co, o rozmowę? Jezusieńku, Piotruń, ogarnij się.
   Biorę go pod rękę i zaczynam opowiadać o prośby Antonina i reakcji Élodie. Nawet w domu nie przestajemy snuć różnych wersji mojego przyszłego spotkania z Francuzką (tak, przewidywanie czegoś, co może się stać połączyło mnie i Piotrka). To całkiem zabawne, nam się jeszcze nie znudziło.
Siedzę na hali w Jastrzębiu i czekam, aż przyjedzie z konferencji kończącej szkolenie na mecz. Amelia stoi na drugim końcu boiska, robimy do siebie miny i dobrze widzę, że Łasko spogląda to na mnie, to na nią. To samo robi parka kochanków. Bartman chyba łapie takie same podejrzenia co Łasko, bo kilka minut przed rozpoczęciem spotkania oddala się od rozciągających się kolegów i idzie do Melki.
-Na co podryw? – obok mnie zjawia się Piotrek i całuje mnie na powitanie. Mam nadzieję, że układ czirli czirli wynagrodzi Łasce widok Siezieniewskiego ze mną. Cóż, przecież mówiłam, że jestem zajęta, prawda? Nie ma co teraz robić smutnych min. Żeby jeszcze bardziej poddenerwować Michała, kładę głowę na ramieniu Piotrka. – El, co ty odwalasz?
-Wkurwiam twojego konkurenta namber łan – mówię beztrosko, odmachując Amelii.
-Ale tu nie ma Rouziera.
-O Łasko mi chodzi, baranie.
-Co to za konkurent, facet, który cię nie interesuje? Bardziej bym się obawiał Rouziera, przecież jesteś jego największą hotką, nie? Poza tym, nigdy, przenigdy nie ruszyłabyś obiektu westchnień Amelci, pierwszego i jedynego cudu świata.
-Czy ty kiedykolwiek przestaniesz się z niej nabijać?
-Nigdy w życiu, skarbie.
    Naszą dyskusję przerywa zapowiedź szóstek każdej z drużyn. Piotrek rży jak koń z Amelii wymachującej pomponami, ja się ledwo co powstrzymuję. Kiedy czirliderki przechodzą na połowę Jastrzębian i Bartman wchodząc na boisko klepie po tyłku Am, nie wytrzymuję, zaczynam wyć ze śmiechu w bluzę Siezieniewskiego. Uspokajam się dopiero po piątym punkcie na koncie Jastrzębskiego a przez cały set usiłuję wymazać z pamięci wyszczerz Bartmana do Przybyszewskiej i jej zdezorientowaną minę. Dobrze, że się opanowała i nie przypierdoliła mu w ryja, jak to zwykle w takiej sytuacji ma w zwyczaju. Pierwsza odsłona spotkania należy do pomarańczowych. Na parkiet wchodzą czirliderki, wiem, że teraz swoje show ma dać Am. Od pierwszych sekund piosenki zdecydowanie wyróżnia się na tle reszty dziewczyn, jej ruchy są niezwykle płynne i wręcz zmysłowe.
-Przynajmniej tańczyć umie – odzywa się Piotrek. – I siatkarzy z obydwu drużyn oczarować także.
    Rzeczywiście, i Polibuda, i Jastrzębie są bardziej zajęci oglądaniem Ameli niż rozciąganiem. NAWET ŁASKO STOI I SIĘ PATRZY. Bartman oczywiście też, ale skoro gapi się Michał, to Zbyszko od razu pójdzie w odstawkę. Amelia kończy swoje przedstawienie (w chwale i krzykach podziwu kibiców), a Jastrzębski Węgiel wygrywa pozostałe dwa sety. Grzecznie odmawiamy płaczliwym prośbom Przybyszewskiej o pójście z nią i jej Byczkiem (Byczek-pseudonim nadany Zbyszkowi przez Piotrka) i wracamy do domu. To nasz ostatni wspólny wieczór, dlatego tym bardziej chcę go dość… intensywnie wykorzystać  i wychodzi mi to doskonale. Leżymy w łóżku i całujemy się, dopóki ktoś nie zaczyna dzwonić do drzwi.
-Jeżeli to bartmanowska pomponiara, to powyrywam jej kłaki – mruczy wściekły Piotrek, gdy pospiesznie się ubieram. Jestem na sto procent pewna, że to ona i się nie mylę.
-Przeżyłam właśnie historię życia! – piszczy. Bartman ją przeleciał? – Bartman mnie przeleciał!
   Elena, może ty jasnowidzem zostań?
-I to jest ta historia?
-Nie, to tylko jej część. Byliśmy w tym klubie i on zaprosił mnie do siebie. No to pojechaliśmy, ale tam się Kubiak ze swoją piękną kłócą, a że oboje mieliśmy ochotę na siebie…
   CZY ONA SIĘ SŁYSZY?
-To pojechaliśmy do mnie. Kochaliśmy się, było miło, tyle że uświadomiłam sobie, co zrobiłam, no i zwiałam do ciebie.
    Ja pierdolę. Ja naprawdę zaraz zwariuję.



---------------------------------------------------------------------

Więc witamy Elo Elo, oby przypadła wam do gustu trochę bardziej niż Elenie.

6 komentarzy:

  1. troszeczkę zeschizowałam przez początek i musiałam zrobić przerwę.
    one mają tak dużo z nas, to smutne i śmieszne jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha xp jejciu, jakie zajebiste są te jej rozmowy z samą sobą xD Nie lubie laski Antka pomimo, że wcale nie chcę, żeby Elena zostawiała Piotrka :p Kurcze, no bo oni się wydają tacy zajebiści:D Zwłaszcza, że on rozumie hotkowanie Antka:D
    Jak ja kocham Piotrka!!:D
    Amelia...srsly...? ^^ ja pierdole xp
    Czytam komentarz tej panny wyżej (:p) ale jakoś nie wyobrażam sobie, że ona kręci tyłkiem w stronę Łasko:p hahaha zakładam, że chodziło tylko o sprzeczki i wpierdzielanie Nutelli:p
    Biedny Piotruś:p

    OdpowiedzUsuń
  3. Po ostatnich zdaniach stwierdzam, że Zbyszkowe ego leży i kwiczy zalewając się łzami! Przecież chłopina tego nie przeżyje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, a ja uważam, że Elodie jest bardzo sympatyczną osobą. A przynajmniej takie zrobiła na mnie pierwsze wrażenie. A Antek jest taki bezpośredni z tymi buziakami w policzek, że ja się tu na poważnie zastanawiam czy on podświadomie czuje coś do Eleny czy po prostu Francuzi tak mają xD I trochę mnie dziwi ten związek Piotrka i Eleny. W sensie z tym jej hotkowaniem. Zawsze myślałam, że jak się naprawdę zakocham to takie rzeczy przestaną mieć znaczenie... Więc nie wiem czy to ja jestem w błędzie czy Elena jest niedostatecznie mocno zakochana :D

    OdpowiedzUsuń
  5. lubię Twój styl sis wiesz? i dziewczyny są mi tak cholernie bliskie w tym jak je kreujesz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczynam współczuć Zbyszkowi. Oby miał mocny sen ;)

    OdpowiedzUsuń