niedziela, 9 marca 2014

10. Wolę z tobą tańczyć niż z tobą rozmawiać, więc dlaczego nie przejdziemy do innego pokoju?

I'd rather dance with you


     Wyciągam z torby ‘ratunkowego papierosa’ od Amelii. Am oddała mi resztę fajek twierdząc, że sama ich nie wypali. Jakbym ja była nałogową palaczką. Tak czy inaczej, to idealna chwila, by jednego wypalić. Zacznijmy od tego, że wcale nie powinnam z taką ochotą zgodzić się pójść z Piotrkiem na tą imprezę z jego pracy. Mogłam przyjechać jutro rano a nie siedzieć znerwicowana, wkurwiona do granic wytrzymałości, z fajką i starając się nie poryczeć. A zapowiadało się miło.
Najpierw porozmawialiśmy z przyjacielem Piotrka, Arturem, i jego narzeczoną Kamą. Znałam ich, dość lubiłam, więc czułam się przy nich swobodnie. Niestety, oni musieli wcześniej wracać, dlatego poszliśmy w głąb towarzystwa. Piotrek zapoznał mnie z paroma znajomymi, wydawali się być całkiem sympatyczni. Gdy postanowiliśmy wziąć coś do picia, zagaiła nas jakaś kobieta, która z drwiącym uśmiechem rzuciła ‘Nie mówiłeś, Piotrek, że kogoś masz.  To jakaś tajemnica?’ i poszła dalej. Piotrek od razu wyjaśnił, że jej nie lubi, sama patrząc na nią nie czułam ani grama sympatii czy nawet poszanowania, także nie dziwiłam się mu.  Ogólnie nie przejęłam się tym dopóki nie usłyszałam, jak z innymi dziewczynami obrabia mi dupę. Stałam za nimi przez parę minut a one z każdą sekundą rzucały wobec mnie coraz gorsze epitety i wymyślały niestworzone historie. Powiedziałam Piotrkowi, że najlepiej dla nas wszystkich, w szczególności dla jego uroczych koleżanek będzie, jeśli ja teraz wrócę do domu. Wręcz siłą kazałam mu zostać dłużej, bym mogła sama się uspokoić. I się uspokajam. Siedzę w jego kuchni, kończę papierosa, piję herbatę i zastanawiam się, czy on rzeczywiście się mnie wstydzi, skoro nic o mnie nie mówi. Bez przesady, nie wyglądam jak ‘zapuszczony paszczur z lat siedemdziesiątych’ bądź jak ‘zgorzkniała, podstarzała kurwa’. Na smsa od Anto z zapytaniem jak się bawię, odpowiadam wprost, że źle i jestem w domu. Nie muszę długo czekać na telefon od niego, co niewątpliwie poprawia mi humor i sprawia, że się uśmiecham. Opowiadam całą sytuację, dzięki czemu czuję się nieco lepiej.
-Koleżanki Élodie też są świrnięte. Nie wierzę, że nie planują, jak wywalić siebie nawzajem z pokazu czy kontraktu reklamowego. To podstępne żmije, ale Lo tego nie widzi. Wraca z Mediolanu we wtorek i chce zabrać na parę dni najgorszą krowę, jaką zna. Jeżeli to zrobi, przeprowadzam się do Guillauma.
-Aż tak jest zła?
-Zła, paskudna, sztuczna, fałszywa… swojego czasu Samica za nią latał. Całe szczęście, szybko się na niej poznał. A właśnie, nie masz już do niego pretensji o tamten wieczór?
-Uznajmy, że mi przeszło i nie będę już zionąć ogniem.
-I on i Łasko zachowali się jak debile.
-Najwidoczniej faceci tak mają.
-Wypraszam sobie!
-Okej, jesteś wyjątkiem, pasuje?
-I tak ma być. Wpadniesz do mnie, kiedy wrócisz do Kędzierzyna? Na czas Pucharu Świata teraz mniej trenujemy, Élodie nie ma a Guillaume kręci się z chłopakami po klubach.
-Przyjdę. A dlaczego nie jeździsz z chłopakami?
-Jeżdżę, ale Guillaume szuka laski do towarzystwa. Ja mam Lo, nikogo nie szukam, więc trochę mu przeszkadzam.
-A któraś na niego leci?
-No właśnie w tym problem, że jesteś jedyną kobietą, która spędziła z nim dłużej niż trzy godziny.
   Przestaję się śmiać słysząc dźwięk przekręcanego klucza. Od razu poważnieję.
-Kończę, Piotrek wrócił.
-To ty sama wróciłaś?
-Nie chciałam go wyciągać tylko przez wzgląd na mnie.
-Ja bym wyszedł z tobą. Tylko się nie pokłóćcie, wolę, żeby moja nauczycielka wróciła w dobrym nastroju.
   Nie wiem, jak mam się zachować. Piotrek na pewno to poruszy, widzę to po jego minie.
-Skarżyłaś się Rouzierowi?
-Nie. Po prostu rozmawialiśmy.
    Prycha, czyli nie wierzy. Super.
-Elena, wyjaśnij mi, co się stało – bierze taboret i siada naprzeciw mnie. Nie chce mi się tego opowiadać, najchętniej poszłabym spać.
-Twoje koleżaneczki z pracy niezbyt miło mnie skomentowały –mruczę, podkulając kolana.
-To znaczy?
-No mniej więcej zastanawiały się, dlaczego ty jesteś z kimś takim jak ja.
-I ty się tym przejęłaś? Ty?
-Tak, ja, bo wyobraź sobie, że bycie kurwą nie należy do przyjemności.
-Nazwały cię kurwą?
-Yhym.
     Tak, to bardzo zabawne. Umieram razem z tobą ze śmiechu.
-Dlaczego ty im nic nie odpowiedziałaś?
-Bo nie chciałam ci robić zadymy.
-Jakoś po meczu do Kurka potrafiłaś krzyczeć.
-Kurek a twoje przyjaciółeczki z pracy, to chyba jest różnica?
-Nie, bo ja właściwie ich nie znam. Wyszłaś i pogorszyłaś sprawę.
-A co, miałam zostać i udawać, że wszystko jest w porządku?!
-Lenka, tylko nie krzycz. Mogłaś od razu przyjść i o tym opowiedzieć.
-Tym bym dopiero pogorszyła!
-Ale nie krzycz.
-Wstydzisz się mnie?
-Co ci do głowy przyszło, Elena!
    Piotrek od razu bierze mnie na kolana i mocno tuli, co niewątpliwie daje mi do zrozumienia, że czas kończyć dramę. Mimo tylu zapewnień do końca pobytu w Łodzi ciągle czuję się nieswojo, co perfekcyjnie ukrywam. Chciałabym zrozumieć, dlaczego mój nastrój to sinusoida. W ciągu jednej sekundy z euforii potrafię przejść w płacz, by potem na wszystkich wrzeszczeć. Chyba tylko ja tak mam, bo nigdy czegoś takiego u Piotrka czy u Amelii nie zauważyłam. Kiedyś myślałam, że może zbyt wyolbrzymiam i przesadzam niektóre rzeczy. Teraz myślę, że to nieodłączna część mojej osobowości. Przyzwyczaiłam się do tego, tak samo jak przyzwyczaiłam się do niedzielnych rozmów z Miśką przez Skypa czy widoku Ami wymachującej pomponami. Z ulgą wracam do Kędzierzyna i jak remedium traktuję zaproszenie Rouziera. Nawet nie wstępuję do domu, od razu jadę do niego, o czym nie informuję Piotrka. Pierwszy raz o czymś mu nie mówię.
-Nie skłóceni? – Anto zadaje mi pytanie tuż po przekroczeniu progu jego mieszkania.
-Całe szczęście nie – uśmiecham się, gdy bierze ode mnie płaszcz. – Nawet to kłótni nie przypominało.
   Nieco opowiadam mu o rozmowie z Piotrkiem dopóki nie wprowadza mnie do salonu, gdzie znajduje się elegancko zakryty stół. I TO TYLKO DLA MNIE? SŁODKI JEZU!
- Élodie kazała mi się postarać, inaczej mogłabyś już więcej do nas nie przyjść.
    Élodie, przecież powinnam się tego spodziewać…
-To bardzo miłe, nie musiałeś się tak starać.
    Jednak dziękuję, że w ogóle mnie zaprosiłeś, inaczej pewnie już siedziałabym pod kocem i wyła.
-Gdyby nie ty, pewnie dalej ciągałbym słownik na treningi i myliłbym ‘dzień dobry’ z ‘do widzenia’.
-Czuję się, jakbym uratowała cały świat.
-Na pewno uratowałaś część mojego, to naprawdę dużo.
    Moje malutkie serduszko pęka z dumny.
-W ogóle cieszę się, że pojedziesz z Élodie do Warszawy…
   Czy my musimy w każdej, dosłownie w każdej rozmowie choć raz poruszyć jej temat?
-…wolę, żeby z nią był ktoś zaufany, a ona od razu chciała wziąć ciebie na tłumaczkę. W ogóle oglądałaś kiedykolwiek ten program?
-Kawałkami, jednak nie było to coś, co mogłoby mnie zainteresować.
-We Francji Lo było jurorką, francuska edycja w ogóle była sukcesem, w dużej mierze dzięki niej. Czasem, kiedy Élodie nie ma w domu, włączam Fashion TV i czekam, aż ją zobaczę.
-To całkiem słodkie.
    Słodkie do porzygu. Słuchając Anto mówiącego o Élodie chcę wierzyć, że Piotrek mówi o mnie w ten sam sposób. To widać, że Rouzier ją kocha.
-Ty też jesteś dla mnie ważna.
    Zamieram. Nie wiem, co on chce przez to powiedzieć i jak powinnam zareagować. Jestem na granicy krzyku i płaczu z radości, że facet, którego podziwiam i uwielbiam, po tak krótkim czasie stwierdza coś takiego.
-Wiesz – kontynuuje, rozlewając wino do kieliszków – gdyby nie ty, naprawdę nie mam pojęcia jak byśmy się tu odnaleźli. Zależy mi na grze w Zaksie, ale żeby dobrze grać muszę się czuć w Polsce pewnie. Wszystko dzięki tobie, Elena.
         Chyba umarłam.

---------------------------------------------------------------------------

Jeżeli ktoś zrozumie w jakim sensie ten rozdział był smutny, będzie wiedział, co wreszcie zacznie się dziać u Eleny.

8 komentarzy:

  1. ja chyba rozumiem i to jest naprawdę smutne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję, ze z tymi laskami i Piotrkiem coś złego wyniknie...:/:/
    Osz Ty szmato! Piotrek!! Grabisz sobie! 'Skarżyłaś się' phi!
    On mieszka w Łodzi? :/ Trochę daleko...
    Aww...Antek, właź jej dalej w tyłek, to takie słodkie! <3 xd
    Nie mogę rozgryźć tej Twojej historii...nie mam pojęcia jak to się rozwinie. Ej! Weź mi tutaj wstaw Pawła Zagumnego. Prooooszę!! <3 :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten cały Piotr mi mierdzi, nawet przez łącze internetowe. Niby taki super fajny ale ciężko mi uwierzyć, że on całkiem uczciwy jest. Rouzier jest słodki do pożygu,, ale to miłe, że tak bardzo stara się zaznaczać jak bardzo mu zależy na swojej kobiecie

    OdpowiedzUsuń
  4. oh, dlaczego Ty jej to robisz sis? a mogło być cały czas tak słodko. *ciężko wzdycha*

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotrek mi się tu nie podoba. A mogłoby być tak miło...

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja troszeczke nie rozumiem ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. "co wreszcie zacznie się dziać u Eleny" - czy mam to rozumieć tak, że Elena w końcu zacznie coś na poważnie z Anto? *-* On będzie ja tak pocieszał, rzucał tymi komplementami, może w końcu on też zareaguje jakoś emocjonalniej *-* Choć przyznam, że nadal mnie zastanawia ta Antkowa otwartość :D

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm, moze cos nowego ;c

    OdpowiedzUsuń