Te
parę dni po rozstaniu z Piotrkiem były trudnymi dniami. Dzwonił do mnie Paweł,
dzwoniła Agata, dzwonili Artur i Kamila, oczywiście wszyscy z pytaniem : Elena,
dlaczego go zostawiłaś? Szlag mnie trafił niesamowity, że on musiał pójść i się
wypłakać i prosić o wstawiennictwo czy o Bóg wie co. Błagam, jesteśmy dorosłymi
ludźmi i chyba TAKIE sprawy powinniśmy załatwiać między sobą, prawda? Nie
znoszę tego zachowania. Sam też dzwonił, owszem. W końcu zgodziłam się z nim
spotkać w drugi dzień świąt, wracając z Lublina do Kędzierzyna. Oczywiście
zrobiłam to zanim Anto wyciągnął ze mnie fakt mojego rozstania. Od razu zajął
się mną, był niemożliwie troskliwy i czuły, co spowodowało, że wyłam i nie
mogłam się zupełnie uspokoić. Rouzier
pocieszał mnie przez to jeszcze mocniej myśląc, że to przez ból po rozstaniu. Nie
miałam na nic ochoty, a i Amelia wydawała się być przybita. Rozmawiałam z nią przez telefon, zwaliła złe
samopoczucie na pogodę i tyle, nic więcej nie mówiła. Do pracy nie jeździła,
wzięła swoje tłumaczenia do domu. Postanowiłam do niej bez zapowiedzi wpaść.
Widząc mnie uśmiechnęła się blado i przytuliła się.
-Powiesz mi, co się dzieje? – pytam, przecierając jej łzy
z policzków. Włazimy pod koc, Amelia po chwili ciszy bierze głęboki oddech i
zaczyna mówić.
-Tydzień temu miałyśmy równolegle trening z chłopakami,
oni na siłowni, my na hali. Skończyliśmy bardzo późno, do tego wtedy było
przeraźliwie zimno i zamarzły mi zamki w samochodzie. Miałam przy sobie ten
odmrażacz, więc problemu nie miałam, ale problem miał Łasko, który postawił
samochód obok mojego. Spytał się mnie, czy mogę mu odmrażacz pożyczyć, potem
zamieniliśmy parę zdań i rozjechaliśmy się w swoje strony. Kolejnego dnia
miałyśmy mieć próbę między treningami chłopaków. Trwała dłużej niż na początku
była planowana, bo parę dziewczyn nie dało rady przyjechać na czas, więc
końcówkę obserwowali siatkarze. Jak schodziłyśmy do szatni Michał się do mnie
uśmiechnął więc i ja się do niego uśmiechnęłam, co nie spodobało się
Bartmanowi, który za mną polazł, odciągnął na bok i zaczął mi gadać, że nie
podoba mu się mój kontakt z Łasko. Wyśmiałam go, w efekcie czego przyjechał do
mnie po treningu i wykrzykiwał mi, że tylko on interesuje się takimi dziewczynami
jak ja i nie mam co liczyć na, cytując go, ,wybzykanie Michała, chociaż tylko
do tego się nadaję’. Darł się, że nie pasuje do Michała i jeśli ja zacznę coś
robić by z nim być, on mu powie, że z nim sypiam.
-Poczekaj, pogubiłam się. Bartman nie chce żebyś kręciła
z Łasko, więc jeśli zaczniesz to Bartman mu powie, że sypiacie?
-Tak.
-Dlaczego mi od razu o wszystkim nie opowiedziałaś?
-Bo miałaś na głowie swoje sprawy i potrzebowałaś trochę
czasu dla siebie, a ja nie chciałam lecieć i się do ciebie żalić.
-Od tego jestem.
-Od wysłuchiwania moich kolejnych życiowych porażek?
-A ja niby co innego robię?
-Ale to ja nieustannie odwalam coś głupiego…
-Teraz nie zrobiłaś nic głupiego.
-Dałam się kretyńsko podejść temu wyfryzowanemu debilowi.
To będzie się za mną ciągnąć do końca mojego zasranego istnienia. Kiedy
poznałam się z Michałem od razu postanowiłam, że nie będę się z niczym śpieszyć
i będę skakać wokół niego jak nawiedzona. Jeżeli będzie chciał mnie bardziej
poznać, to super, jeżeli nie, postaram się przeżyć. Żeby tego było mało, idą
święta. Jeszcze nie wiem, czy pojadę do ojca czy do matki, na pewno tam, gdzie
nie będzie mojej sukowatej siostrzyczki. Modlę się, by nie wpadli na pomysł
zrobienia wspólnej Wigilii, bo nie przeżyję Wiktorii, tego nieudacznika matki z
jego najmądrzejszym synkiem a już w szczególności ojca Ewki i jej Maurycji czy
Akacji czy jak tam ta kretynka się nazywa. Jak mnie zdążą przed wyjazdem
wkurwić to pojadę do Warszawy do ciotki.
-Zawsze możesz pojechać ze mną, tylko byśmy oddzielnie
wracały, bo ja mam wstąpić do Piotrka.
Amelia
wyciąga mnie spod koca, każąc mi szybko pójść po swoje rzeczy i wrócić do niej
na noc. Tak zrobiłam. Leżałyśmy w jej łóżku, pijąc litrami herbatę i wyrzucając
z siebie cały żal. Kiedy zasypiałyśmy, powzięłam ambitny plan skopania dupy
Bartmanowi. Oczywiście nie wiedziałam wtedy jak to zrobię, nawet teraz, stojąc
pod halą w Jastrzębiu nie mam na to żadnego pomysłu. Może po prostu wepchnę go
w śnieg i ucieknę? To jest świetny pomysł, ale wolałabym, żeby uznając mnie za
wariatkę miał do tego poważniejszy powód. Z zimna przytupuję z nogi na nogę.
Czy on nie może zwyczajnie wyjść i dać mi na siebie nakrzyczeć?
-Elena? Co ty tu robisz?
No wreszcie, bonjour Książę żelu do włosów!
-Czekam na cud.
-Jaki cud?
-Na cudowne uzdrowienie twojego mózgu. Możemy
porozmawiać?
-No dobra, to jedź za mną.
-Gdzie chcesz mnie wywieźć?
-Do siebie do domu.
-Od razu zapowiadam, nic nie próbuj, nie skończę like one of your Italian girls.
Bartman
prycha pod nosem, ale nie komentuje moich słów głośno. Spróbowałby tylko!
Wsiadam do samochodu i wyjątkowo udaje mi się jechać tuż za nim. W milczeniu
idziemy do jego mieszkania, w którym od razu widać kobiecą rękę, to znaczy
opiekę dziewczyny Kubiaka. Rozsiadam się wygodnie na wielkiej kanapie w
salonie, dodatkowo dla efektu stukam palcami w stół.
-Jak tam układa się z Amelią? -pytam sarkastycznie. – Pewnie jesteście
bardzo szczęśliwi, RAZEM, prawda?
-Czy ty chciałaś się ze mną spotkać tylko po to, żeby mi
podokuczać? – Zbyszek ze zbolałą miną siada obok. – Nie możesz mi darować?
HAHAHAHA, DAROWAĆ!
-Nie. Nie mogę. To za Amelię. Jak cię nie chce, to daj
jej kurwa święty spokój, to tak trudno przyjąć do tego małego móżdżka?
-No trudno, bo ja ją chcę!
-Ale ona cię nie chce. Tego kwiatu jest pół światu, weź
se weź inny, co się będziesz ograniczać do jednego ogrodu?
Powiedziałam to całkiem prosto, powinien
zrozumieć. Chyba.
-Nie.
OESU, dasz se w końcu siana? Nie wierzę, że
będę musiała to zaraz powiedzieć, Boże, dlaczego ja, dlaczego sprawy są takie
trudne?
-Taki przystojny facet raczej nie ma problemu z
kobietami…
Czego się tak gapisz? Sama nie wierzę w to,
co właśnie wydukałam.
-Od razu mówię, nie podobasz mi się, próbuję cię
podbudować. Rzadko to robię więc to doceń. I jak mówi jakaś tam piosenka jeśli
ją kochasz, zostaw ją. Czy jakoś tak.
-Ale Elena, ja byłbym dla niej naprawdę dobry!
-Naprawdę? Szczególnie po twojej ostatniej wizycie.
-Wtedy przesadziłem.
-I to ostro.
-Dlaczego wy wszystkie musicie się uganiać za tym
cholernym Łasko?
-Wypraszam sobie, ja dałam mu kosza.
-Podobałaś mu się, bo za nim nie łaziłaś.
-Idąc tym tokiem rozumowania kręci cię Amelia, ponieważ
nie ugania się za tobą.
-Amelia mnie kręci bo jest Amelią. Wszystko mnie do niej
ciągnie. Nie wierzę, że ty nigdy nie znałaś takiej osoby, do której miałaś
ogromny pociąg i nie potrafiłaś tego w żaden sposób wytłumaczyć.
Mylisz się śliczny myśląc, że się przyznam.
-Nie. Nie miałam.
-Kobieto, wykaż trochę serca, inaczej za chwilę pomyślę,
że jesteś Królową Śniegu!
-Pomyśl, wezmę to za komplement. No, to pogadali my,
pośmiali się, mam nadzieję, że przemyślisz sobie to wszystko i pozwolisz Amelci
robić to, na co ma ochotę.
Chyba
moja pogadanka dała jakiś skutek, bo Amelia po meczu gadała z Łasko i nie stało
się nic zupełnie złego. Do Lublina na święta też pojechałyśmy razem, moim
samochodem. Melka wymyśliła, że powie, że zepsuł się jej samochód a ma sporo
pracy, więc musi wracać do Kędzierzyna pociągiem. Ja z kolei Wigilię spędziłam
w Lublinie z rodzicami, Miśką, jej mężem i ich małą oraz z ciotką, jej mężem i
naszym kuzynostwem, a na drugi dzień pojechaliśmy wszyscy do wujka do
Międzyrzeca. Po kolacji wigilijnej poszłam na spacer z Adrianem, który jest ode
mnie rok starszy. On też był po rozstaniu, więc łaziliśmy i gadaliśmy, że chyba
takie niepowodzenia są rodzinne, albo my trafiliśmy się tacy wybrukowani. Ta
rozmowa pomogła mi uświadomić, że mój powrót do Piotrka jest niemożliwy. Stojąc
pod jego drzwiami jestem kłębkiem nerwów, bo boję się, że ulegnę namowom i
wrócę do niego.
-Jesteś.
-No jestem. Cześć.
Od
wejścia czuję się nieswojo. Patrzę
niepewnie na Piotrka i staram się pohamować lawinę wspomnień, które z nim
wiążę.
-Musiałem cię zobaczyć. Przepraszam.
-To nie ma najmniejszego sensu, dobrze o tym wiesz.
-Tak, wiem, ale naprawdę nie potrafię za tobą nie
tęsknić. Nie jestem w stanie tak z dnia na dzień przestać cię kochać.
Piotrek
wygląda na opanowanego ale i zdesperowanego. Chce, żebyśmy wrócili do siebie,
byśmy zaczęli od nowa gdzieś w zupełnie innym miejscu. Dopiero teraz widzę, że
on mnie kocha. Co z tego, skoro ja po jakimś czasie ponownie w to zwątpię? Mamy
tak dalej trwać w tym błędnym kole, gdzie ja będę tą wiecznie nieszczęśliwą i
będę go okłamywać, że jest inaczej? To bez sensu.
------------------------------------------------------------------------------
W ten sposób odstresowałam się pomiędzy maturami, endżoj.
powiem Ci siostra, że bardzo dobre odstresowanie się, bardzo dobre.
OdpowiedzUsuń'wujek w Międzyrzecu' nie nic
OdpowiedzUsuńoj Zbychu, Zbychu, jakiś ty durny!
Niedawno zaczęłam czytać..., tak gdzieś właśnie przed maturami i bardzo podoba mi się to, jak piszesz.
OdpowiedzUsuńZa dzisiejszy wpis dziękuję ci szczególnie, bo dzięki czytaniu tego opowiadanie właśnie gubię nieco nerwów po pisemnych...
Do zobaczenia.
Wizja popchniecia siatkarza w śnieg i ucieczki mi się bardzo podoba. Zróbmy tak kiedyś z Kubiakiem! xd
OdpowiedzUsuńSzkoda mi piotrka:/ i podobały mi się myśli Elenki podczas rozmowy ze Zbysiem xd
Amelia siała wiatr, więc zbiera burze. Wcale mi jej nie żal, bo teraz płaci za swoje błędy. Skoro tak strasznie chciała Łasko, to po jaką cholerę zawracała głowę innemu. Szkoda tylko, że zainteresowanie Zbigniewa przybrało formę obsesji. Poza tym jeśli rzeczywiście Michał by się nią zainteresował, to jej podboje i tak wyszły by na jaw. Za głupotę trzeba płacić, za udawanie fajnej trzeba odpowiedzieć, za wykorzystywanie innych trzeba odpokutować!
OdpowiedzUsuńBartman to dowalił z tym szantażem, lol o.O Choć jednocześnie jest mi trochę go żal, bo wierzę w to, ze Amelia się mu podoba, że chce ją i nikogo więcej. To jednak nie usprawiedliwia jego zachowania. Mam nadzieję, ze Elena trochę przemówiła mu do rozumu. Co do samej Eleny, to myślę, że to dobra decyzja, żeby już nie wracać do Piotrka. Rozumiem, że jest jej przykro z powodu jego uczuć, ale trwanie w związku na siłę jest jeszcze gorsze. A Antek jest kochany, że tak ją pocieszał, choć nadal nie potrafię go rozgryźć.
OdpowiedzUsuń